
Miejskie Wodociągi i Oczyszczalnia Sp. z o.o.
86-300 Grudziądz, ul. Mickiewicza 28/30
tel. 56 450 49 01, fax 56 450 49 34
e-mail: mwio@mwio.pl

… i zdrowej wody
Bez wody nie ma życia! Tę banalną prawdę znają chyba wszyscy, lecz warto ją od czasu do czasu przypominać (zwłaszcza przy okazji starań o pieniądze na inwestowanie w wodociągi i kanalizację). O tym, że życie wyszło z wody, Rzymianie nie mieli zielonego pojęcia, ale udającym się w podróż lub na wyprawę życzyli: dobrej drogi i zdrowej wody. Coś w tym musi być, jeśli do dziś wysoka jakość wody jest celem starań specjalistów na całym świecie. Nie inaczej jest w Grudziądzu. Ale o tym potem.
Początki, jak zawsze, były skromne. W maju 1386 roku, komtur krzyżacki w Pokrzywnie porozumiał się z grudziądzanami w sprawie przekopania rowu z Węgrowa do Wisły, w celu doprowadzenia wody do miasta. Rów, istniejący do dziś jako kanał melioracyjny i nazywany Rowem Hermana, przyczyniał się wówczas do osuszania terenów podmokłych. Rozwój Grudziądza miał wpływ na decyzję wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego Michała Kuechmaistera von Sternberg z roku 1415, co do budowy wodociągu. Skonstruowane zostało koło z łopatkami, napełniające sosnowy rurociąg wodą z Rowu Młyńskiego. Był to zdecydowany krok naprzód w dziele zaopatrzenia miasta w wodę i duże usprawnienie. Decyzja pierwszego zakonnika pośród krzyżaków miała epokowe znaczenie. Oznaczała ni mniej ni więcej, tylko wejście w nową epokę cywilizacyjnego rozwoju, i wyznaczenie cezury: przed i po zbudowaniu wodociągu. Krzyżacy bowiem nie tylko niemiłosiernie łupili podatkami i cłami swoich poddanych, ale także budowali; i to bardzo dużo, m.in. wodociągi.

Mieszczanie grudziądzcy nadal jednak odczuwali niedostatek wody. Starania o zbudowanie nowego kanału podjęli u Zygmunta Starego w roku 1534, a budowę udało się ukończyć w Roku Pańskim 1552. Powstał kanał Trynka (od niem. trinken – pić), którym dostarczano wodę z Osy do drewnianych rurociągów. Było to niewątpliwe osiągnięcie sztuki inżynierskiej. Można sobie wyobrazić radość karczmarzy, domowych gospodyń, łaziebników i balwierzy. I nie tylko ich. Świeża woda o każdej porze doby, bez kłopotliwych uciążliwości z jej dostarczaniem! Niemal zupełnie jak dzisiaj: Zdrowa woda każdego dnia. Nie z beczkowozu, ale z rury. Łatwiej było o utrzymanie czystości. Po prostu luksus. Chociaż – mówiąc między nami – z tą higieną w owym czasie nie było najlepiej... I to wcale nie dlatego, że ludzie nie mieli w domach łazienek.
Ten system zaopatrzenia grudziądzan w wodę przetrwał w zasadzie w niezmienionej formie do schyłku XIX wieku. Niestety, z czasem woda w kanale Trynka stawała się coraz gorsza, żeby nie powiedzieć niezdrowa, i należało coś z tym zrobić. I zrobiono! Przeprowadzono wiercenia w rejonie Strzemięcina, ulicy Chełmińskiej i Hallera. Kierując się m.in. badaniami jakości wody, w styczniu 1898 roku powzięto postanowienie o budowie ujęcia i stacji uzdatniania przy dzisiejszej ulicy generała Józefa Hallera (wtedy była to ulica Radzyńska). Pierwszego czerwca 1899 roku rozpoczęły się roboty ziemne i po pół roku 23 grudnia popłynęła woda. Firma nazywała się Wasserwerk Graudenz. Tak więc grudziądzkie wodociągi skończą w tym roku 112 lat. Minął wiek z okładem, a sens działania dzisiejszych Miejskich Wodociągów i Oczyszczalni w Grudziądzu nie zmienił się: dostarczać mieszkańcom zdrową wodę pitną.
– To ma być dobra, zdrowa woda każdego dnia – mówi Krzysztof Dąbrowski, prezes grudziądzkich Wodociągów. – Tak stanowi nasza misja, sformułowana przy okazji wdrażania Zintegrowanego Systemu Zarządzania Jakością i Środowiskiem ISO : 9001 i 14001.

Jeśli się powiedziało A...
Fundując sobie nowy wodociąg miasto powiedziało A. Jeśli się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B, C i następne litery alfabetu. Życie toczy się naprzód, Grudziądz się rozwijał, rosło zużycie wody. Pod koniec 1901 roku instalacja wodociągowa podłączona była do 861 budynków. Wkrótce trzeba było zwiększyć (o dwie) liczbę studni na terenie ujęcia wody. Rozpoczął się niekończący się proces inwestowania, ulepszania, rozwijania sieci, budowy nowych obiektów związanych z dostarczaniem wody i odprowadzaniem ścieków. Warto sobie uświadomić, że wodociągi pracują w ruchu ciągłym, jak na przykład elektrownia. Każda awaria jest dotkliwie odczuwana przez dziesiątki tysięcy ludzi.
Kolejnej literze alfabetu odpowiadało zbudowanie w latach 1905–1907 w Grudziądzu 56-kilometrowej sieci kanalizacyjnej oraz kilkunastu kilometrów podłączeń do budynków. W praktyce oznaczało to kres wylewania nieczystości za próg (lub do szamba, jeśli takie było). Nie trzeba wielkiej przenikliwości żeby zrozumieć, że w szanującym się mieście z trzynastowiecznym rodowodem, z gotycką zabudową pamiętającą średniowiecze, nie przystoi – nazwijmy to – surowych ścieków odprowadzać wprost do Wisły.
I rzeczywiście. Po pięciu latach od rozpoczęcia budowy, powstała w 1910 roku mechaniczna oczyszczalnia wraz z przepompownią, która była uruchamiana w okresach wysokiego poziomu wody w Wiśle (kiedy utrudniony lub niemożliwy był grawitacyjny odpływ ścieków).
W międzywojniu, który był okresem dynamicznego rozwoju miasta, wodociągi funkcjonowały w ramach firmy Miejskie Tramwaje, Elektrownia i Wodociągi. Taka struktura przedsiębiorstwa komunalnego ukształtowana była jeszcze w okresie zaboru. Zużycie wody do 1939 roku wzrosło o ponad 100 procent. I trudno się dziwić, wszak przybywało mieszkańców, w mieście stacjonował jeden z większych w kraju garnizonów wojskowych, w Grudziądzu powstały największe w międzywojennej Polsce zakłady przemysłu gumowego (PePeGe), rósł przemysł metalowy i maszynowy. Słowem ludziom i nowym przedsiębiorstwom potrzebna była woda. Jak ważnym był wtedy Grudziądz ośrodkiem, niechaj świadczy o tym zorganizowanie tu w 1925 roku Pierwszej Pomorskiej Wystawy Rolnictwa i Przemysłu, którą z pompą (ale nie wodną) otwierał prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski. A było co pokazywać.

Nowe czasy, nowe porządki
Lata powojenne, od 1945 roku aż do zmiany ustroju społeczno-gospodarczego w Polsce w roku 1989, charakteryzują się w firmie m.in. permanentną reorganizacją, restrukturyzacją, rejonizacją, a wszystko w celu poprawienia organizacji... Trudno dziś ocenić w jakim stopniu owe przekształcenia wpływały na rozwój przedsiębiorstwa. A może wręcz w pewnych okresach były przyczyną regresu? Może bez nich firma poradziłaby sobie lepiej, a proces inwestycyjny przebiegałby sprawniej? Tak czy inaczej w ciągu trzydziestu lat, począwszy od roku 1960, następowała systematyczna rozbudowa kanalizacji sanitarnej, w ślad za powstawaniem osiedli mieszkaniowych: 1000-lecia, Kopernika, Strzemięcina, Rządz i Lotnisko.
W porę zadbano również o nową stację uzdatniania wody. Dwadzieścia siedem lat temu powstał obiekt o wydajności 56 tys. metrów sześciennych na dobę. Z ujęcia w Lesie Rudnickim, gdzie znajduje się 25 studni głębinowych, woda trafia do ostatnio zmodernizowanej stacji uzdatniania. Zanim popłynie do czajników, wanien, ekspresów kawowych, pryszniców i ogrodowych węży, trzeba ją jednak zdezynfekować, tzw. chlorem gazowym.
– Jego dawki są niewielkie i nie zmieniają smaku wody. W stacji zamontowaliśmy urządzenie do dezynfekcji promieniowaniem ultrafioletowym, emitowanym przez specjalne lampy UV. Dzięki temu możliwe będzie okresowe zaniechanie chlorowania – dodaje prezes Dąbrowski.
Któż mógł wtedy, w roku 1984, przewidzieć, że nadejdą inne czasy, że grudziądzanie zaczną oszczędzać wodę oraz masowo instalować wodomierze w mieszkaniach, że nastąpi likwidacja dużych zakładów pracy, że spadnie liczba mieszkańców miasta wskutek wyprowadzania się do okolicznych gmin? Na czym polega problem, jeżeli w ogóle istnieje? Otóż stacja wykorzystuje dziś zaledwie 40 procent swoich zdolności uzdatniania. Czy to źle? Chyba nie. W każdym razie możliwości są, i w każdej chwili mogą zostać uruchomione. W latach 90. ubiegłego wieku zabrano się za oczyszczalnię ścieków.
Niekończący się proces inwestowania trwał. Pomogły fundusze Unii Europejskiej. Ale najpierw trzeba było zmodernizować system przepompowni, a potem jeszcze coś i jeszcze coś. Jeśli się komuś wydaje, że dostarczanie wody oraz odbiór ścieków w 100-tysięcznym mieście to jest bułka z masłem – myli się. Można się o tym przekonać, najlepiej na własne oczy, podczas zwiedzania MWiO (w środy i czwartki po wcześniejszym umówieniu się). Dość powiedzieć, że uruchomiona w 2002 roku w Nowej Wsi mechaniczno-biologiczna oczyszczalnia o przepustowości 26 tys. m³ na dobę, spełnia unijne dyrektywy. Kontrolą oraz pracą urządzeń steruje komputer. Towarzyszy jej, zbudowana nieco później, nowoczesna suszarnia osadów ściekowych.

Czysty zysk
Oczyszczalnia to żyła złota. Zarobić da się na wszystkim, tylko trzeba wiedzieć jak. Umożliwiają to nowe technologie. Mianowicie fermentujące osady ściekowe wytwarzają biogaz, który spalany jest w dwóch gazogeneratorach prądotwórczych. Do oczyszczalni doprowadzony jest również gaz ziemny, który zasila kolejne dwa gazogeneratory, stanowiące źródło energii dla suszarni osadów ściekowych. Uzyskana w gazogeneratorach biogazowych i na gaz ziemny energia elektryczna i cieplna w 100% pokrywa zapotrzebowanie oczyszczalni łącznie z suszarnią. Ale to nie wszystko. Energia elektryczna wytwarzana w gazogeneratorach otrzymuje tzw. świadectwa pochodzenia: zielone (energia z biogazu) i żółte (energia z kogeneracji wysoko sprawnej zasilanej gazem ziemnym). Sprzedaż tych świadectw jest źródłem znaczących przychodów dla firmy.
Przefermentowane i osuszone osady, zbadane uprzednio na zlecenie Wodociągów przez Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, MWiO przekazuje bezpłatnie rolnikom, jako wartościowy nawóz organiczny, bogaty w azot, fosfor, wapń, magnez i substancje biologiczne. Czy można chcieć więcej? Można. Jak mówi Dąbrowski, planowana jest budowa kompostowni lub współspalarni osadów ściekowych, aby definitywnie rozwiązać ten problem; aby powstał dodatkowy zysk. Podobnie jak w oczyszczalni ścieków również w stacji uzdatniania wody wdrożono nowe, ekologiczne rozwiązanie w produkcji energii cieplnej poprzez zastosowanie pompy ciepła. Umożliwia ona odzyskiwanie ciepła zgromadzonego w pompowanej z ujęcia wodzie. Jako się rzekło, nowe technologie i systemy otwierają nowe możliwości i są impulsem do rozwoju firmy. Grudziądzkie Wodociągi są nowoczesnym przedsiębiorstwem, które stale dąży do doskonalenia swojej pracy przy pomocy technologii informatycznych.
– Od wielu lat dysponujemy elektronicznym systemem informacji geograficznej GIS. Umożliwia on m.in. precyzyjną lokalizację awarii, a także uniknięcie podczas naprawy kolizji z infrastrukturą podziemną. Dostarcza ponadto wielu innych, bardzo potrzebnych informacji, np. o stanie sieci. Dzięki temu możemy spokojnie zaplanować jej wymianę. Jako jedni z pierwszych w Polsce wdrożyliśmy system zdalnego, elektronicznego odczytu wodomierzy. Nie ma mowy o pomyłkach, skończyły się kłopoty z dotarciem do miejsc trudno dostępnych – wyjaśnia prezes.
Dodajmy, że grudziądzanie mają do dyspozycji Internetowe Biuro Obsługi Klienta. Nie ruszając się z domu mogą w komputerze sprawdzić stan swoich płatności, przeanalizować historię rozliczeń, wyświetlić informację
o zawartych umowach, zgłosić reklamację lub podać stan wodomierza.
Prawda, że wygodnie?!
Fizykochemiczny i mikrobiologiczny monitoring jakości wody przeznaczonej do spożycia, badania ścieków i osadów ściekowych są wykonywane w firmowym laboratorium, które ma stosowny certyfikat akredytacji. Nowoczesna aparatura pozwala na wykonanie oznaczeń wymaganych przez normy i przepisy. Szczegółowa oferta możliwości badawczych laboratorium znajduje się na www.wodociagi.grudziadz.com.pl.
W spółce stale coś się dzieje. Zbudowana została sieć wodociągowa łącząca osiedle Rządz i Mniszek, systematycznie wymieniane są rury cementowo-azbestowe na rury PE, rewitalizowane są budynki i obiekty należące do Wodociągów, do 2013 roku kosztem 62 mln złotych brutto ukończona będzie modernizacja składowiska odpadów komunalnych w Zakurzewie koło Grudziądza.
Jak mówi Krzysztof Dąbrowski, ważne jest racjonalne zaplanowanie inwestycji z uwzględnieniem dbałości o utrzymanie relatywnie niskich opłat za wodę i odprowadzenie ścieków. Każda bowiem inwestycja powoduje koszty amortyzacji, a to z kolei wpływa na cenę wody. A zatem wskazane jest zachowanie równowagi.
Tak więc niekończący się proces inwestycyjny będzie trwać.